niedziela, 14 czerwca 2015

12 ♥



Korzystając z wolnego Muzaja jak i również mojego brata postanowiliśmy wybrać się na tygodniowe wakacje. Kacper zabiera ze sobą Wiktorię, już swoją oficjalną dziewczynę. I potwierdzam słowa Kamila, będę walczyć o miano najpiękniejszej pary PlusLigi z moim bratem. Postawiliśmy na Chorwację, a szczerze mówiąc postawiłyśmy, bo to ja z Wiktorią miałyśmy główny głos w tej sprawie. Wczesnym popołudniem, po ciężkiej podróży samolotem ze względu na to, jak mój brat panicznie boi się latać wylądowaliśmy w Zagrzebiu, stolicy owego państwa. Ale co robił Kacper?
Zamiast odkupić sobie naszą cierpliwość od przyjazdu zabawiał się w przewodnika. Wiktoria kupiła mu nawet mapę, ale chyba tylko po to, żeby umilić mu, a raczej nam tę "wycieczkę". Ostatecznie postanowiliśmy zwiedzić dziś Jeziora Plitwickie, które według mnie miały wielki urok. Z racji tego, że znajdywały się one około sto-czterdzieści kilometrów od nas musieliśmy zdążyć na autobus, jadący w tamtą stronę. "Kierownik" naszego wyjazdu zadecydował, że najpierw przejdziemy się pięknymi, chorwackimi plażami, a ze względu na to, że moje nogi odmawiały posłuszeństwa już na początku drogi wskoczyłam na plecy mojego chłopaka. Dziewczyna Kacpra spojrzała porozumiewawczo na niego. Ten z zdecydowaniem odmówił, na co ta bez skrupułów wskoczyła mu na tylną część ciała. Czułam, że Muzaj jest już nieźle zmęczony. No, ale 
skoro nic nie mówił, no to? Kochałam tego gościa całym sercem. I nie, nie jestem nim zauroczona, bo wtedy kochałabym go za wygląd. 
-Kacper, mogę wiedzieć w końcu dokąd my dojdziemy?- spytałam
-Szczerze mówiąc, to sam nie wiem, ale mój niezawodny GPS w telefonie, mówi, że za dwadzieścia minut powinniśmy oglądać już te całe Twoje jeziora- mogę się założyć, że gdyby mógł, to by wlazł w ten telefon. Jak pana Boga kocham oświadczam, że jeśli bym mogła- ten człowiek już dawno byłby na Księżycu, przysięgam.
-Daaaaleko jeszcze?- zapytałam, bawiąc się w sławnego osła ze Shreka.
-Przestań zrzędzić- odpowiedział mi mój ukochany brat.
-Lepiej się czuję jak narzekam, wiesz?- wystawiłam mu mój zacny język. 

"Po co iść na jedną przygodę z tysiącem facetów, skoro można iść na jedną przygodę ze wspaniałym mężczyzną?"

Wspominałam już, jaki to mój brat jest głupi? To wspomnę o tym jeszcze raz. Kacper to kaleka, nieuk i idiota w jednym.  Czasem umysłowo przewyższają go moje buty. Chodziliśmy już trzecią godzinę pośród jakiś gąszczy, bo niestety jego Iphone z cudownym dżipiesem zawiódł. 
-Mijaliśmy już to drzewo cztery razy- powiedziała znużona Wiktoria
-No, ale jak to, powinniśmy w końcu wyjść z tych krzaków!- martwił się Piechocki
Maciek chyba jako jedyny się nie odzywał, w przeciwieństwie do mnie, ja najchętniej powyrywałabym flaki temu nędznemu siatkarzynie. W końcu po ciężkiej przeprawie dotarliśmy do jakiegoś celu. Okazało się, że przez te krzaki znaleźliśmy drogę na wprost do naszego hotelu. Po zameldowaniu się, Piechocki poprosił mnie na "słówko". Według jego jawnych informacji Wiktoria ma jutro urodziny, ale że na dzień jutrzejszy Kacper chce mieć ją tylko dla siebie, dzisiaj planuje zorganizować przyjęcie niespodziankę. Kiedy to on, pójdzie z nią na romantyczny spacer, my (czytaj ja z Muzajem) mamy zająć się dekoracją. Dlaczego nie możemy zrobić
 tego na odwrót, co? On zająłby się wszystkimi serpentynami, wstążkami i Bóg wie co, a ja udałabym się na spacer z moim chłopakiem, na którym co chwilę byśmy lizali. Jednak na nic były moje błagania. Dekoracja pokoju minęła mi w miarę szybko. Tak-mi, bo Muzaj postanowił poleżeć sobie na kanapie i zatopić się w swoim wirtualnym świecie. Daję stówę, że jedno z naszych zdjęć jest już na Instagramie. Czasem zachowywał się jak baba, naprawdę. Położyłam się obok niego i zamknęłam oczy. Jedna rzecz nadal nie dawała mi spokoju. Skończył się sezon no i mimo tego, że Maciek grał w Skrze dopiero sezon już mówiono o jego odejściu, bo prawdopodobnie tutaj nie dostanie szans na grę, której jest tak głodny. Rozmawiałam z nim o tym. Powiedział, że nigdzie się nie wybiera, no ale z drugiej strony to nie jest tylko jego decyzja, w każdej chwili klub może powiedzieć do widzenia. Co by było wtedy? Żyłabym z nim na odległość? Pojawiłaby się zazdrość, moja dociekliwość, chęć pobicia osoby, która może z nim spędzać czas, normalnie rozmawiać, czego nie mogłabym zrobić ja. Z czasem przez tą zazdrość pojawia się brak zaufania, czy u nas byłoby tak samo? Nie chcę o tym na razie myśleć. Mam zamiar cieszyć się wakacjami i wywieźć z nich jak najlepsze wspomnienia. Co dziwne, dziewczyny w moim wieku powinny mieć masę butów, ubrań i zwiedzać świat, a nie przepłakiwać noce przez chłopaków, którzy mają nas w dupie. A ja? Racja, lubię się dobrze ubrać, ale nie przesadzam z tym, a poza tym mam wspaniałego faceta i nie chcę zadręczać sobie już głowy tym wszystkim. Nagle przypomniałam sobie, że nie mamy przecież żadnego prezentu dla Wiktorii. Szybko ubierając na nogi buty. Cudem znaleźliśmy tutaj sklep z odzieżą, w dodatku markową. W dość szybkim czasie wybrałam dla niej sukienkę , na co Maciek utwierdził mnie tylko w przekonaniu, że się nadaje. W międzyczasie próbował namówić mnie, żebym kupiła sobie coś podobnego, ale wyminęłam się słynnym "nie mamy teraz na to czasu".


"Największą motywacją do życia, jest świadomość, że gdzieś tam jest ktoś, kto widzi w Tobie więcej niż Ty sam sobie widzisz"

-Wiktoria za chwilę powinna być w pokoju, chować się!- szepnął Kacper wbiegając do pokoju. Wysłał swoją dziewczynę do pokoju pod pretekstem zostawienia telefonu, pomińmy, że on sam go jej zabrał. No, ale kto wykombinuje jak nie Piechocki co?
Z wielkim trudem schowałam się z Muzajem za szafę. Po kim on w genach dostał tyle centymetrów we wzrost, co? Mój brat za to ze swoją zwinnością wlazł za łóżko. Nagle usłyszeliśmy dźwięk otwieranych drzwi. Wyskoczyliśmy niczym filip z konopi wykrzykując głośne "Wszystkiego najlepszego!". Dziewczyna popatrzyła na nas ze wzorkiem pełnym zdziwienia. Jezusie, Kapcer co ty znowu spieprzyłeś? Wspólnie z Muzajem popatrzyliśmy na niego wymownie. Usłyszeliśmy głośny chichot dziewczyny bełchatowskiego libero.  
-Wasze miny były chyba gorsze od moich- zanosiła się śmiechem- Skąd wiedzieliście?- podeszła przytulając nas każdego z osobna, a Piechockiemu sprzedała soczystego całusa. Z prezentami dobraliśmy się znakomicie, złoty naszyjnik od mojego brata idealnie pasował do sukienki od nas. 
-A teraz Kacper gadaj skąd wiedziałeś- spytała kiedy wszyscy już rzuciliśmy się na łóżko.
-Gadałaś wczoraj z mamą, prawda?- dziewczyna przytaknęła z niepewnością głową- Twoja mama ma strasznie donośny głos- powiedział z dumą chłopak, no nie wiedział, jak jego dziewczyna go zgasi.
-Kochany drogi, tylko, że ja wczoraj nie rozmawiałam z moją mamą o żadnych urodzinach, bo nie chciałam  żebyś o tym wiedział, więc?- popatrzyliśmy wszyscy na niego z wyrzutem.
-Naprawdę chcecie wiedzieć, no?- popatrzył na nas, na co my przytaknęliśmy wszyscy głowami w równym czasie.
-No, na fejsie mi się wyświetliło noo- powiedział, na co my wszyscy przybiliśmy tak zwanego facepalma. Z kim ja żyję.

__________________________________________________________
Rozdział nijaki, sryjaki, ale musiałam w końcu dodać, no, bo
niektórzy się o niego domagali (nie Winka, nie mówię o Tobie).
Ale mam idealne wyjaśnienie, dlaczego ten rozdział jest taki bez sensu.
Otóż, w tak zwane dni robocze bawiłam się w poprawianie ocen,
a na weekendy nie było mnie nawet w domu, bo albo to obóz, albo
to wyjazd do Berlina na mecz Ligi Mistrzów, zdecydowanie polecam.
No, ale dzięki za 15 tyś, jesteście wielkie <3