-Jezu kochany, zaraz ją pognieciesz- marudziłam siadając na skraju łóżka. Nagle poczułam jak ląduję na ramieniu siatkarza. Kiedy chciałam wstać, ten pociągnął mnie znowu i teraz nie miałam już wyjścia.
-Nie denerwuj mnie lepiej i jak będziesz miał wygniecioną koszulę tak pójdziesz- ostrzegłam go grożąc mu palcem przed czubkiem samego nosa.
-Julka, wiem, że chcesz wypaść jak najlepiej, ale nie łudź się, że zostaniemy królem i królową, bo zrobi to Kacper ze swoją- nie skończył, bo ja podskoczyłam mu do gardła. Mój własny rodzony brat wreszcie kogoś ma!?
-Kacper przyjdzie z jakąś dziewczyną!?- krzyknęłam zaskoczona- Czemu ja nic nie wiem- spytałam z wielkim oburzeniem.
-Bo to miała być niespodzianka- uśmiechnął się chłopak pozwalając mi wstać- Wiem tylko to, że nazywa się Wiktoria- powiedział, jakby chciał odkupić swoje winy. Wybaczyłam mu, no bo jakby inaczej. Godzinę przed całym zajściem pojechaliśmy w stronę hali szkolnej. Wiedziałam, że będą tam najprawdopodobniej moi rodzice- czyli tata. W końcu jego dwójka wspaniałych dzieci przeżywa dzisiaj jedną z ważniejszych imprez w całym swoim życiu. Na parkingu zauważyliśmy już opierającego się o swoje nowiutkie audi Kacpra. I nie byłoby w tym nic dziwnego, jeśli nie to, że stał on tam z jakąś dziewczyną, po moich sekundowych przemyśleniach doszłam do wniosku, że to na pewno ta Wiktoria. Była co najmniej śliczna. Maciek szepnął mi jeszcze na ucho ciche "Śledztwo możesz zacząć" co jeszcze bardziej zmotywowało mnie do działania. Pewnym siebie krokiem, ciągnąc za rękę mojego chłopaka szłam w stronę auta libero.
-Siema młody- uśmiechnęłam się, lustrując od góry do dołu dziewczynę. Usłyszałam za sobą tylko cichy chichot atakującego. Jak się okazało dziewczyna jest świetną osobą. No i jak już wspominałam była śliczna. Jak się okazało Piechocki ma dla mnie jeszcze jedną niespodziankę. I nie wiedział o niej nikt. Rodziców, którzy siedzieli na jednej z trybun przywitałam krótkim cześć. Ale cały czas zastanawiało mnie co ma do ukrycia jeszcze przede mną mój brat.
-Kacper, no do cholery jasnej!- marudziłam coraz bardziej się niecierpliwiąc.
-Zobacz, kto tam stoi- powiedział pokazując mi chłopaka opierającego się o jedną z drewnianych drabinek. Po chwili odwrócił się i dopiero wtedy go poznałam. Kamil, nasz przyjaciel z dzieciństwa. Nasz sąsiad i człowiek, który wyjechał do Londynu kończąc trzecią klasę podstawówki. I to przez niego przeżyłam swoją pierwszą w życiu depresję, tęskniąc za nim jak mało kto. Tak, może trochę się w nim podkochiwałam.
-Kamil!- krzyknęłam rzucając mu się w ramiona. Kątem oka zauważyłam, jak Muzaj posłał Kacprowi spojrzenie mówiące "Człowieku, coś ty zrobił? Jestem zazdrosny". Złapałam za rękę mojego chłopaka i przedstawiłam go Kamilowi. Coś czego obawiałam się najbardziej, taniec, dokładnej polonez poszedł nam wszystkim jak z płatka. Później zaczęła tylko zabawa. Siatkarz na każdym kroku udowadniał Kowalskiemu, że jestem jego dziewczynę. Może jestem dziwna, czy te sprawy, ale dla mnie było to bardzo słodkie. Po godzinie dwudziestej trzeciej rozpoczęły się sesje zdjęciowe. Po moich prośbach udało mi się namówić chłopaków na wspólne zdjęcie.
-Wyglądają cudownie- rozmarzyłam się patrząc na tańczącego Piechockiego z Wiktorią. Nadal nie wierzyłam mu, że nie są razem. Było to przecież widać gołym okiem.Siedziałam na jednej z czerwonych puf opierając się o ramię atakującego.
-Ja tam się cieszę, że obtarły się te szpilki, bo nie cierpię tańczyć- westchnął siatkarz
-Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że niesiesz mnie stąd do samochodu, a później z tej swojej wspaniałej Kia jeszcze do domu, a przypominam panie geniuszu, mieszka pan na trzecim piętrze i nie, nie ma tam windy- zachichotałam, podnosząc się z miejsca. Nasze zmęczenie i lenistwo wzięło górę i nie chciało nam się nawet zostać na ogłoszeniu werdyktu. Jak już mówiłam biorę w ciemno wygraną mojego brata z Wiktorią. I co? Miałam rację. Po trzeciej w nocy obudziło mnie powiadomienie z jednego z portali społecznościowych.
Twój brat pochwalił się tym szybciej w internecie, niż własnej siostrze, uwielbiam Wasze stosunki!
-Kacper, no do cholery jasnej!- marudziłam coraz bardziej się niecierpliwiąc.
-Zobacz, kto tam stoi- powiedział pokazując mi chłopaka opierającego się o jedną z drewnianych drabinek. Po chwili odwrócił się i dopiero wtedy go poznałam. Kamil, nasz przyjaciel z dzieciństwa. Nasz sąsiad i człowiek, który wyjechał do Londynu kończąc trzecią klasę podstawówki. I to przez niego przeżyłam swoją pierwszą w życiu depresję, tęskniąc za nim jak mało kto. Tak, może trochę się w nim podkochiwałam.
-Kamil!- krzyknęłam rzucając mu się w ramiona. Kątem oka zauważyłam, jak Muzaj posłał Kacprowi spojrzenie mówiące "Człowieku, coś ty zrobił? Jestem zazdrosny". Złapałam za rękę mojego chłopaka i przedstawiłam go Kamilowi. Coś czego obawiałam się najbardziej, taniec, dokładnej polonez poszedł nam wszystkim jak z płatka. Później zaczęła tylko zabawa. Siatkarz na każdym kroku udowadniał Kowalskiemu, że jestem jego dziewczynę. Może jestem dziwna, czy te sprawy, ale dla mnie było to bardzo słodkie. Po godzinie dwudziestej trzeciej rozpoczęły się sesje zdjęciowe. Po moich prośbach udało mi się namówić chłopaków na wspólne zdjęcie.
-Wyglądają cudownie- rozmarzyłam się patrząc na tańczącego Piechockiego z Wiktorią. Nadal nie wierzyłam mu, że nie są razem. Było to przecież widać gołym okiem.Siedziałam na jednej z czerwonych puf opierając się o ramię atakującego.
-Ja tam się cieszę, że obtarły się te szpilki, bo nie cierpię tańczyć- westchnął siatkarz
-Ale zdajesz sobie sprawę z tego, że niesiesz mnie stąd do samochodu, a później z tej swojej wspaniałej Kia jeszcze do domu, a przypominam panie geniuszu, mieszka pan na trzecim piętrze i nie, nie ma tam windy- zachichotałam, podnosząc się z miejsca. Nasze zmęczenie i lenistwo wzięło górę i nie chciało nam się nawet zostać na ogłoszeniu werdyktu. Jak już mówiłam biorę w ciemno wygraną mojego brata z Wiktorią. I co? Miałam rację. Po trzeciej w nocy obudziło mnie powiadomienie z jednego z portali społecznościowych.
Twój brat pochwalił się tym szybciej w internecie, niż własnej siostrze, uwielbiam Wasze stosunki!
______________________________________
Przepraszam serdecznie
za to coś, co chce się nazywać rozdziałem :x
Kompletnie przejściowy, mówiący o niczym.
Nie wspominając już o stylu i tych sprawach.
I tak, wiem o odejściu Włodarczyka i Muzaja do Lubina.
Jednak mam serce i żadnego wyjazdu nie będzie.
Osobiście zaświadczam, Muzaj w Skrze! <3
Tak be te wu: