-Kacper przyszedł, ubieraj się, chodź na dół i udawaj jakby nic się nie stało-wysyczałam i zbiegłam szybko do kuchni przy okazji zbierając nasze porzucane po całym salonie ubrania. Rzuciłam je w kąt. Usłyszałam, że ktoś nie dobijał już się do drzwi, powiedział tylko "Pierdolę, pewnie jeszcze śpią" i zszedł po schodach. Odetchnęłam z ulgą. Po chwili zobaczyłam opierającego się o ścianę siatkarza, który chyba dobrze jeszcze nie wiedział co się dzieje. Cały czas bacznie mi się przyglądał. Patrzyliśmy na siebie i co raz bardziej do mojej głowy przychodziły tezy, że wcale nie żałowałam tej nocy z Muzajem. Nikt nie miał tyle odwagi żeby powiedziec cokolwiek.
-Spieprzyliśmy początek znajomości prawda?- w końcu udało mi się odezwac, ale niestety nie dostałam odpowiedzi od siatkarza. Czyli on też żałuję. No, a na co liczyłaś?
-Dlaczego? Może to głupio zabrzmi, ale niczego nie żałuję i tak pamiętam wszystko od lizania się z tą sąsiadeczką po naszą przygodę w sypialni- uśmiechnął się, uśmiechnęłam się. I podeszłam do niego bliżej. Ten złapał mnie za ręce i przyciągnął do siebie. Przytuliliśmy się. Nie wiedziałam co się ze mną dzieje. Ale jakieś dziwne siły mnie do niego przyciągały. Po raz kolejny nie wiedziałam co się ze mną dzieję, powtarzam się? Przepraszam, no ale inaczej nie umiem. No, ale co ja zrobię w takiej sytuacji? Nie będę się nad sobą użalała. Uważam, że użalanie się nad sobą jest całkowicie obrzydliwe i niekonstruktywne.
-Czyli co teraz zrobimy?- spytałam lekko drżącym głosem, przyznaje- jeszcze nigdy nie byłam w tak trudnej, a zarazem dziwnej sytuacji.
-Zależy czy ta noc dla Ciebie coś znaczyła- po raz kolejny tak słodko się uśmiechnął
-No tak, ale cholera... znamy się 3 dni to nie za szybko?- zakłopotałam się
-Daję Ci czas, ile tylko chcesz- wyszczerzył się- Chodź lepiej posprzątajmy, bo zaraz wparuje Kacper, za dwie godziny mamy trening- pociągnął mnie za rękę na górę. Z grubsza posprzątaliśmy. Cały czas zastanawiało mnie to jak teraz będzie.
-Udajemy, że nic się nie stało prawda?- uśmiechnęłam się
-No, podobno tak chcesz prawda?- również odpowiedział mi uśmiechem
Nagle usłyszeliśmy dźwięk dzwonka. No tak, Kacper powrócił zaświatów.
-No to zaczynajmy- zachichotałam
Najpierw to ja zeszłam na dół otworzyłam bratu. Ten zresztą tak samo jak my jeszcze "wczorajszy".
-W końcu sobie wstaliście, poleciałem do Wrony, ale tego też nie było więc leciałem na darmo 3 km, a wy co? Wy sobie tak normalnie spaliście! Spadajcie na drzewo idę pod prysznic- marudził, a ja szczerze się uśmiechnęłam. Byłam szczęśliwa. Co się ze mną działo? Nie wiem, ale przyznam. Zajebiste uczucie. Aż nie chce mi się przypominac o materiałach, których muszę się nauczyc na studia. No cóż, żyję nie umieram, przetrwam, prawda? Weszłam do kuchni i w miarach rekompensaty zrobiłam chłopakom kanapki, bo to przecież oni muszą jechac 6 godzin autobusem i jeszcze później rozegrac dobry mecz.
Wzięłam puszkę z pepsi z lodówki, słomkę z szafki. Tak piję picie z puszki ze słomką. Tak to całkiem normalnie. Moją "popijawę" przerwali wchodzący do kuchni Kacper i Maciek- obydwaj bez koszulek. Mimo tego, że do widoku gołej klaty Kacpra przyzwyczaiłam się, to Maciek robił wielką różnicę. Z pełną walką odrywałam wzrok od jego torsu. A oni? Patrzyli na mnie jak na kosmitkę. No tak- włosy potargane, makijaż jeszcze ze wczoraj, ubrana w koszulę Muzaja (o dziwo Kacper się jeszcze chyba nie skapnął) i moje różowe majtki z kultową serialową krową. Wyglądam całkiem normalnie. Wysłuchałam jeszcze przemowy Macieja na temat tego, że mam super moce prosto z kosmosu, bo na 100% tylko ufo pije picie z puszki słomką, a później pożegnałam chłopaków i życzyłam udanego meczu, w duchu żałując, że spędzę te dwa dni bez tych wariatów.
W pewnym sensie przywiązałaś się do nich prawda? Pomyśl co masz powiedziec Muzajowi, wasz "związek" i te sprawy, kumasz nie?
_____________________________________________________________________________
Jesteście kochane!
Tyle komentarzy no <3
Tymczasem dzisiaj Skra wygrała z Zaksą!
Awansowaliśmy do półfinałów! <3
Do następnego!
Aloha.